22 XII 1990 r. Lech "Bolek" Wałęsa przyjął insygnia władzy prezydenckiej II RP od ostatniego prezydenta Polski na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego

 

Dla mnie też był to szok !
Do tej pory nie rozumiem po co Prezydent Kaczorowski przekazał insygnia chamowi i prostakowi, który nigdy nie miał szansy reprezentować Polski na forum międzynarodowym, nie mówiąc o godności Prezydenta. To bydlę jest na poziomie wózka akumulatorowego.

Problemem nie jest dziś to, czy Bolek był płatnym agentem SB w 1. połowie lat 70. (bo to nie ulega wątpliwości), lecz w jakim stopniu fakt ten wpłynął na jego działalność jako przewodniczącego Solidarności.I czy zerwał te więzi po 77 i 78 roku Drugi problem to wpływ tych uwikłań na to co robił po 89 zwłaszcza na sprawowanie urzędu prezydenta.Skład współpracowników wskazywałby że wpływ SB był. Tam chyba tylko sprzątaczka nie miała "recordu" w tych służbach.
Coraz bardziej to "emeryckie" rozważania, bohater Wałęsa był potrzebny elicie roku 89, zdrajca Bolek dobrej zmianie. I za jedną i za drugą kreacją stały i stoją dość duże interesy SB i WSI. Natomiast w roku 81 Walesa zachowywał się dużo racjonalniej niż towarzystwo "od kurantów". Jeśli przez agenturalność, to tym większy paradoks. Ciekawe jest to wykorzystywanie tej sprawy po 89 r. przez wszystkich, i salon postKOR-owski i animatorów "przyśpieszenia". A on wybrał jakiś twardy układ z ludźmi służb. Ale jak przetrwa mit Solidrnosci, to przetrwa i pozytywną pamięć o nim. Gdyby nie był pod kontrolą służb, to by skończył, jak ks. Popiełuszko. A tak mieli "wytrych" do drzwi Nowej Polski, dzięki któremu byli i są bezpieczni i bogaci.
Rzecz nie do zbadania i oszacowania.

ps.

Dupa jesteśmy, a nie patrioci. Wczoraj minęła 49 rocznica podpisania przez Lecha Walese Deklaracji Współpracy z ludźmi honoru. Nikt nawet nie złożył życzeń, gratulacji ani choćby nie napisał skromnego "dziękuję".

 

 Wstyd mi za siebie i za was.